Szablon:KsiążkaOgnisty Tron - drugi tom trylogii "Kroniki Rodu Kane", skupiającym się misji przebudzenia boga słońca, Ra.
Opis książki
Odkąd bogowie starożytnego Egiptu zostali wyzwoleni we współczesnym świecie, Carter Kane i jego siostra Sadie znaleźli się w tarapatach. Jako potomkowie Domu Życia Kane'owie są obdarzeni wyjątkowymi mocami, ale przebiegli bogowie nie dali młodym magom czasu na opanowanie choćby podstawowych umiejętności. A byłyby bardzo potrzebne - ich przerażający nieprzyjaciel, wąż Chaosu Apopis rośnie w siłę. Jeśli w ciągu kilku dni nie zdołają zapobiec jego uwolnieniu, nastąpi koniec świata. Innymi słowy: zwykły dzień rodziny Kane'ów.
Aby mieć jakiekolwiek szanse w walce z siłami chaosu, rodzeństwo musi przywrócić do życia boga słońca Ra - to zadanie przekraczające wszystko, czego dokonał jakikolwiek mag. Muszą odnaleźć trzy części Księgi Ra i nauczyć się zawartych w niej zaklęć.
Och, nie wspomnieliśmy chyba, że nikt nie wie, gdzie Ra się znajduje.
Cytaty
Czytałam je już wielokrotnie, ale były tajemnicze i zawiłe jak podręcznik od matmy
Zwykły dzień rodziny Kane, czyli wielki wąż za pięć dni połknie słońce i inne pierdoły!
Dzień dobry. - wymamrotałam - Mamy piękny dzień. W kominku siedzi pingwin, jeśli to kogoś to interesuje.
Jak Ci się podobała pustynia, Sadie? - ktoś zapyta. Dzięki za pytanie. Była gorąca. I jeszcze jedno: dlaczego pustynie muszą być tak diabelnie wielkie? Dlaczego nie mogą mieć kilkuset metrów szerokości, wystarczająco, żeby dać poczucie piaszczystości, suszy i nieszczęścia, ale dalej niechby był normalny krajobraz, jakaś łąka z rzeką, albo ulica ze sklepami? Nie ma tak dobrze. Pustynia ciągnęła się w nieskończoność. Wyobrażałam sobie Seta, boga pustkowi, śmiejącego się z nas, jak brnęliśmy przez niekończące się wydmy. Jeśli to był jego dom, nie podobał mi się wystrój.
Było to niemal tak prawdopodobne,jak to, że Ra i Apopis zostaną przyjaciółmi na Facebooku.
-Agh! - warknął. Ponieważ jest pawianem, ten dźwięk może oznaczać cokolwiek od "Ej, patrzcie, tam jest żarcie" przez "To szkło jest brudne" po "Rany, ale ci ludzie się wygłupiają z tymi krzesłami".
-KNM -powiedziała. -To może być Chnum, jak sądzę. Rymuje się z bum?
-Wygląda trochę jak z tej starej kreskówki.. Łoś Superktoś czy jakoś tak? Mógłby być bogiem łosi.
-On nie jest bogiem łosi -zaprotestowałem.
-Ale skoro potrzebujemy Księgi Ra -oznajmiła -a Ra jest bogiem słońca, to czemu szukamy jakiegoś łosia?
~Super ~mruknąłem. ~Podoba mi się idea stopionych zmysłów.
Darł się ŚWIIIIIR tak często, że postanowiłem dać mu na imię Świrus - pasowało to zresztą do jego osobowości.
-B-bobby? Istnieje bóg o imieniu Bobby? -B-A-B-I - prychnęła sępia bogini. - Ty chyba jesteś nieco tępa, moja droga, nieprawdaż?
-Nazywasz się Bes, tak jest? -zapytałam.
-Tak -odparł.
-Samochód cuchnie jak pies -mruknęła Liz.
-Jeśli jeszcze raz usłyszę coś do rymu -wymamrotała Emma -to zwymiotuję.
-To znaczy pan Bes? -zapytałam, usiłując umiejscowić jego imię w obrębie egipskiej mitologii. Byłam prawie pewna, że nie mieli boga szoferów. -A może Pan Bes? Bes Najniższy?
-Po prostu Bes -warknął. -Przez jedno 's'. I nie, to NIE jest dziewczęce imię. Jeśli zwrócisz się do mnie per Bessie, będę zmuszony cię zabić.
-Zabij go! -wrzasnąłem.
Set wyglądał na zaszokowanego.
-Och, nie mogę tego zrobić. Za bardzo lubię węże. A poza tym Bos-komisja zdarłaby ze mnie skórę.
-Boska komisja? -zapytałem.
-Boska Komisja do Spraw Humanitarnego Traktowania Potworów.
[Śmiertelny błąd, Carter. Oddawać mi mikrofon na najważniejszy kawałek? Teraz już go nie dostaniesz z powrotem. Koniec opowieści należy do mnie. Ha, ha, ha!]
— Sadie
Och, jak mi dobrze. Byłabym świetna w rządzeniu światem. Ale odchodzę od tematu.
-Zebra! -krzyknął Ra, człapiąc ku nam z szerokim bezzębnym uśmiechem.
Podszedł prosto do Ziyi i wyjął coś z ust - błyszczącego złotego skarabeusza, dość mokrego, ale niestrawionego. Podał żuka Ziyi.
-Lubię zebry.
Ziya cofnęła się.
-To jest... to jest Ra, Pan Słońca? Czemu daje mi chrząszcza?
-I o co chodzi z tymi zebrami? -spytał Walt.
Ra spojrzał na Walta i cmoknął z niezadowoleniem.
-Wiewiórki są chore.
Byliśmy w połowie drogi do kominka, kiedy Set nas zaskoczył. Recytował dalej listę bezsensownych składników: -I skóry węży. Tak, trzy duże skóry, skropione ostrym sosem...-Nagle przerwał, jakby dostał objawienia. Podniósł głos, wrzeszcząc na cały pokój:-Przyda się też ofiara! Może nią być młody mag-idiota, który nie potrafi rzucić porządnego zaklęcia niewidzialności, jak na przykład CARTER KANE, o tam!
-Sześć dzbanów stłukłem na jego głowie, a on ciągle żyje! Zazdroszczę mu twardej czaszki.
— Set o Władzie